Hakuro H77 to pędzel z
naturalnego włosia kozy przeznaczony do aplikowania cieni na powieki oraz ich
rozcierania. Jego kształt jest o tyle ciekawy, że świetnie nadaje się zarówno
do nakładania cieni precyzyjnie (cienka końcówka na samej górze), jak i ich blendowania
w każdym miejscu oka (bardziej puchaty pośrodku).
W najwyższym miejscu włosie ma
długość 1.8 cm zaś trzonek ze skuwką ma 16 cm długości.
Niestety muszę przyznać, że nieco
zawiodłam się na tym pędzlu. Owszem, świetnie nadaje się do aplikacji cieni i
ich blendowania, jednak przy tym naprawdę okropnie drapie! Mam wrażliwe powieki
i bardzo cienką skórę w okolicach oczu, więc strasznie mnie to drażni i odbiera
komfort użytkowania. Tym samym niestety zauważyłam, że zaczęłam go unikać i
pomijać w codziennym makijażu. Niestety - ponieważ jak wspomniałam ma świetny
kształt i układ włosia. Cienie nie „znikają” podczas blendowania tym pędzlem.
Jest to również pędzel, który
najbardziej ze wszystkich gubi włosie. Przy myciu potrafi wypaść 2-3 włoski i
jest to jeszcze minimalnie zrozumiałe, jednak kompletnie nie akceptuję
wypadania włosków w trakcie aplikowania cieni! Nie raz, nie dwa znalazłam na
policzkach długie, czarne włosy właśnie z pędzla H77. Jak widzicie na zdjęciu
poniżej również jeden niesforny włos wysunął się nieco ponad całą linię włosia
i sterczy wkurzając mnie tym jeszcze dodatkowo estetycznie. Nie daje się wyjąć
palcami. Nie ucięłam go do tej pory, ponieważ zależało mi na pokazaniu Wam tego
na zdjęciach, ale myślę że zaraz się go pozbędę.
Hakuro H77 to również pędzel,
którego włosie najbardziej się odkształca. Niestety z każdym myciem staje się
on coraz bardziej rozcapierzony, mimo że myję je naprawdę delikatnie i dbam o
nie z całego serca. Myślę, że jeśli tak dalej pójdzie, to po prostu go zareklamuję.
Podsumowując: pędzel oceniłabym
3/5 głównie dlatego, że drapie oraz wypada z niego włosie niemal w ilościach
hurtowych. Obawiam się, że niedługo mocno się przerzedzi i będę zmuszona kupić
nowy (nie sądzę, że znów sięgnę po H77). Kosztował 18.40 zł na stronie Lady Makeup – niby niedużo, ale
to zawsze jakiś rodzaj straty.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz