Na jakiś czas odłożyłam prowadzenie bloga
i skupiłam się na sobie. Brak czasu i zabieganie sprawiały, że niestety
musiałam wybierać między kilkoma wariantami odpoczynku, z których wykluczyłam
na moment prowadzenie bloga. Ale teraz wracam, wszelkie sprawy pozałatwiane,
więc nic nie powinno odciągnąć mnie od testowania i recenzowania.
Ostatni post tyczył się testów, na które
czekałam. I doczekałam się tylko tego z Everydayme. Z Ofeminin.pl problem
dotyczył właściwie nie wiadomo czego – albo błędu w adresie (z ich strony),
albo po prostu paczka zaginęła w akcji, pochłonął ją Cthutlu – no zabijcie
mnie, ale nie wiem. Niespodzianką więc było dla mnie otrzymanie paczki od tego
portalu jakieś 3 miesiące po teście owego podkładu, w której – a jakże! –
znajdował się ów podkład, a także książka oraz film (dwa ostatnie nie
najwyższych lotów). Wnioskuję, że był to prezent w ramach ich programu
eksperckiego, w którym zbiera się punkty, aczkolwiek nie mam pewności, ponieważ
paczka nie zawierała żadnych informacji.
Wracając do testowania z Everydayme -
byłam w ogromnym szoku, kiedy paczka do mnie dotarła. Ważyła 2,5 kg i była wypełniona po brzegi. Otrzymałam
cztery pełnowymiarowe odżywki Aussie 3 Minute Miracle (Reconstructor, Colour
Mate, Lucious Long, Frizz Remedy), pełnowymiarowy szampon oraz po 10 próbek
szamponów i odżywek (każda po 75ml, więc całkiem sporo!). Zestaw zawierał także
sporą ilość ulotek oraz kwestionariusze badania opinii dla znajomych.
Niestety przyznać muszę, że firma Aussie i
jej produkty zupełnie nie przypadła mi do gustu. Kiedy zaczęłam używać szamponu
i odżywek miałam na głowie balejaż, który nosiłam już od ponad roku. Włosy były
lekko przesuszone na końcach, ale poza tym wyglądały na zdrowe - lśniące,
lejące się przez palce, grube i mocne. Na takich włosach odżywka okazała się
być niestety nietrafionym pomysłem, ponieważ ogromnie je przetłuszczała - myłam
włosy rano, a w południe już były nieświeże!
Kobieta jednak zmienną jest i mniej więcej
po tygodniu od rozpoczęcia użytkowania produktów Aussie zapisałam się do
fryzjerki. Na farbowanie. Na jasny blond. Włosy po farbowaniu stały się delikatne,
bardzo wysuszone, łamliwe - tragiczne jednym słowem. Ale żałości dopełniły te
odżywki, ten szampon. Nie sądziłam, że to możliwe, ale wysuszyły je jeszcze
bardziej. W efekcie włosy tuż przy głowie, czyli tam gdzie zaczynają odrastać były
przylizane, a reszta sterczała jak siano w każdą stronę. Dodatkowo pojawił się
problem plątania.
Podobne spostrzeżenia mają wszystkie
osoby, które otrzymały ode mnie próbki (mama, siostry, koleżanki) - wszystkie
jak jeden mąż krzyczą - PRZESUSZAJĄ!
A więc z mojej strony to tyle. Kobiety,
dbajcie o włosy, ale niekoniecznie z Aussie!
Nie miałam okazji stosować ich produktów :)
OdpowiedzUsuńNie polecam, szczególnie, że mimo wszystko cena jest zdecydowanie nieadekwatna do jakości. ;/
UsuńMnie te produkty nigdy nie kusiły :)
UsuńGdyby nie testowanie na Everydayme pewnie też bym się na nie raczej nie skusiła, ale jednak ciekawość wzięła górę :)
UsuńO kurczę - a ja właśnie kupiłam sobie szampon z Aussie bo od koleżanki słyszałam, że bardzo fajnie działają - ciekawe jak to będzie z moimi włosami ;-)
OdpowiedzUsuńTestuj, testuj i podziel się wynikami! Może akurat na Ciebie zadziałają lepiej niż na mnie ;)
Usuń