Balm Voyage! to druga paleta
cieni firmy The Balm, którą posiadam w swoich zbiorach. Zdecydowanie większa od poprzedniczki Nude
Tude, bo zawiera aż 16 niemałych cieni oraz 3 róże/pomadki. Jest również nieco
bardziej kolorowa niż Nude Tude, ale jeśli chodzi o pigmentację i jakość cieni –
zdecydowanie jej nie ustępuje.
Balm Voyage to paleta dość
uniwersalna. Znajdują się w niej zarówno cienie jasne (maty, perły i te z
shimmerem) do makijażu dziennego (brązy, szarości), jak i wieczorowe, ciemne.
Świetnie nada się na wiosnę i lato, ponieważ posiada kilka naprawdę kolorowych
cudeniek.
W palecie sporo jest typowych
kolorów Ziemi – brązów ciepłych i zimnych, zieleni zgniłych i tych mniej.
Pojawia się także przepiękny ciemny turkus, błękit oraz fiolet ze złotymi
drobinami, a także nieco róży i piękna żółć.
Jeśli zaś chodzi o pomadki, to
każda jest inna od poprzednich. Second Officer to nieco transparentna czerwień
lekko wpadająca w malinę. First Officer to piękny brzoskwiniowo-pomarańczowy
kolor o zdecydowanym pigmencie, kryje najlepiej z nich wszystkich. Captain to
znów transparentna czerwień, jednak wpadająca w lekkie łososiowo-różowawe tony.
Zarówno pomadki jak i cienie są
trwałe i dobrze się nakładają. Pomarańczowa pomadka nieco podkreśla suche
skórki, więc przed jej nałożeniem należy potraktować usta peelingiem np.
cukrowym.
Cienie świetnie utrzymują się na
powiece (z bazą Artdeco), nie bledną z czasem, dobrze się rozcierają i nie giną
na powiece. Konsystencja jest podobna jak tych z palety Nude Tude, czyli bardzo
miałka i nieco wilgotna.
Paleta jest wykonana z kartonu, z
uroczym lusterkiem na wieku. Niesamowicie kolorowa poprawia humor samym
opakowaniem. Jest lekka, ale przy tym wytrzymała i spokojnie można ją zabrać w
podróż.
Swoją paletę zamówiłam na stronie
Lady Makeup, w normalnej cenie kosztuje około 140 zł, jednak mnie udało się
trafić na świąteczną promocję. Może się wydawać, że to dużo pieniędzy jak na jedną
paletę, ale to tylko pozory, bo za cień wychodzi około 7-8 zł (czyli mniej niż np.
w Inglocie). A jakość? Naprawdę rewelacyjna, nic tylko brać!
Bardzo lubię kolorówkę The Balm :-) Mój faworyt to Bahama Mama :))
OdpowiedzUsuń