wtorek, 7 kwietnia 2015

Hakuro H50 - recenzja

Hakuro H50 to pędzel z syntetycznego włosia przeznaczony zarówno do podkładów w płynie i kremie, jak i mineralnych. Jest to pędzel w typie „flat top”, ze ściętym na płasko czubkiem, w którym wszystkie włosy są jednakowej długości (w tym przypadku 2.5 cm). Włoski są trójkolorowe: beżowo-brunatno-białe.





Włosie osadzone jest w dużej skuwce w kolorze srebrnym odpowiednio wyprofilowanej w stosunku do ostatecznego kształtu pędzla – w tym przypadku jest ona okrągła. Z drugiej strony skuwka przytrzymuje trzonek w kolorze czarnym o lekko satynowym wykończeniu. Na trzonku znajduje się napis zawierający nazwę produktu oraz znacznik wielkości (Hakuro H50). Nazwa marki niestety nie jest wygrawerowana w trzonku, a jedynie naniesiona farbką i odnoszę wrażenie, że z czasem zupełnie się wytrze.



Przejdźmy teraz z części typowo technicznej do recenzenckiej. Pędzel jest niezwykle miękki w dotyku i bardzo zbity. Na pierwszy rzut oka widać, że włosia jest naprawdę dużo. Z trudem ugina się ono na boki pod wpływem nacisku, przez co idealnie sprawdzi się w nakładaniu podkładu metodą stemplowania. Z mojej  sztuki nie wypadł żaden włosek, nawet w trakcie mycia (a myję je codziennie, bądź co drugi dzień w zależności czego używam danego dnia). Włosie nie rozcapierza się na boki i  dobrze trzyma nadany mu fabrycznie kształt. Pędzel jest dobrze wyważony, nie za lekki – zdecydowanie czuć go w dłoni w trakcie użytkowania, ale nie ciąży w niej.

Muszę przyznać, że nabycie tego pędzla kompletnie zmieniło mój światopogląd odnośnie nakładania podkładu na twarz. Wcześniej używałam własnych dłoni jako produktu idealnego do tego celu – słyszałam wiele opinii, że tylko podkład nałożony palcami dobrze stopi się ze skórą, bo zostaje „podgrzany” w trakcie aplikacji. I wiecie co? Gucio, bo odkąd kupiłam pędzel do podkładu z każdą aplikacją rośnie moja irytacja na samą siebie, że zrobiłam to tak późno. Przede wszystkim podkład nakładany palcami podgrzewa się, tym samym tracąc swoje właściwości. Większość pigmentu zostaje na naszych dłoniach, podczas gdy małą resztkę nakładamy na twarz niejednokrotnie tworząc smugi i brzydkie plamy. Gwarantuję Wam, że po nauczeniu się jak korzystać z pędzla do podkładu ten problem całkowicie zniknie. Co więcej podkład nałożony pędzlem „wgryza” się w skórę twarzy – jego działanie i trwałość zostają przedłużone i to czasem o naprawdę długi czas. Kiedy pierwszy raz nałożyłam podkład z użyciem tego pędzla (podkład kryjący, połączony z bazą) wieczorem miałam problem, by pozbyć się go z mojej buzi za pomocą płynu do demakijażu i mleczka. Musiałam sięgnąć po peeling w żelu, by usunąć go z takich miejsc jak płatki nosa, żuchwa czy czoło. Podkład zaaplikowany pędzlem wytrzyma na naszej buzi również dłużej, niż zaaplikowany jajeczkiem do makijażu. Mój makeup blender z Vipery nakłada podkład zdecydowanie delikatniej, choć i tak lepiej niż robią to nasze dłonie.

Podsumowując: pędzel do podkładu firmy Hakuro to zasłużony gość naszych kosmetyczek. Zdecydowanie polecam go każdej z Was, które wciąż się wahają, a jednocześnie nie chcą przeznaczyć lwiej części domowego budżetu na wydatki kosmetyczne. Za cenę 36 zł (zakupiony na stronie Lady Makeup) zdecydowanie warto, bo jakość i działanie są zachwycające.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz